11 grudnia dzieci, uczące się w małych grupach wraz z nauczycielkami wybrały się do Krakowa. Była to podróż wyjątkowa, bo środkami transportu były pociągi i tramwaje.
Pierwszym celem naszej wyprawy była Wystawa pokonkursowa 80. Jubileuszowego Konkursu Szopek Krakowskich. Szopka krakowska jest ewenementem na światową skalę. Zazwyczaj to smukła, wielopoziomowa, wieżowa, bogato zdobiona budowla, skonstruowana
z lekkich materiałów. Charakteryzuje się nagromadzeniem fantazyjnie przetworzonych
i połączonych ze sobą zminiaturyzowanych elementów zabytkowej architektury Krakowa.
W szopkach spotykamy postaci związane z Bożym Narodzeniem, czyli m.in.: Jezuska, Maryję, św. Józefa, ale nie brakuje tych, ściśle związanych z życiem i tradycjami miasta Krakowa, np.: hejnalisty, lajkonika, smoka czy pana Twardowskiego.
Oglądane przez nas szopki były w różnych rozmiarach, od maleńkich, po bardzo duże. Wykonawcami są zarówno przedszkolaki, młodzież, osoby dorosłe, jak i seniorzy. Bo każdy może taką szopkę przynieść w pierwszy czwartek grudnia na Stary Rynek i postawić
na stopniach pomnika Adama Mickiewicza, gdzie można podziwiać je od 10:00 do 12:00.
Po hejnale krakowskim wyrusza korowód i twórcy przenoszą do Pałacu Krzysztofory, gdzie zostaną ocenione przez Jury. W tym roku szopki można oglądać do 26 lutego. Serdecznie polecamy.
Następnie, po szybkim, drugim śniadaniu. przejechaliśmy tramwajem do kościoła Bernardynów, by podziwiać kolejne dzieło – jedna z największych ruchomych szopek
w mieście. Jak co roku, zachwyca swoim kunsztem i wykonaniem. Niektórych naprawdę zachwyciły poruszające się postaci w swoich małych domostwach i w przyrodzie. Szopka
jest bardzo duża, przed nią zamontowano dodatkową ławeczkę żeby dzieci mogły na niej stawać. Generalnie zobaczycie tam Marię, Józefa i Jezusa a wokół nich w miniaturze odtworzony świat z tamtej epoki. Będziecie obserwować chaty, w których toczy się prozaiczne życie ludzi. Jakaś kobieta wałkuje ciasto, obok ktoś miesza zupę w wielkim garze, kowal kuje podkowy, owce pasą się na pastwisku, młyn się kręci a rybak plecie sieć rybacką. Niemal każda postać wyposażona jest w mechanizm, dzięki któremu wykonuje daną czynność.
Była to swoista lekcja zawodoznawcza. Dla dorosłych jest to niesamowite doznanie, więc tym bardziej dla dzieci. Niestety, przyszedł czas powrotu i udaliśmy się na dworzec.
To był wspaniały dzień, pełen atrakcji .Dziękujemy wszystkim uczestnikom.
Dorota Kieś